sobota, 31 maja 2014

Idę ja, idziesz ty - wszyscy zeszliśmy na psy! - marsz azylanta 2014

Ach... od czego by tu zacząć. No więc tak - 24 maja odbył w się Krakowie wyczekiwany przeze mnie Marsz Azylanta 2014. Była to dla mnie pierwsza impreza tego typu, w której uczestniczyłam. Cóż, Krk to w porównaniu do Warszawy i jej okolic, Sopotu czy Opolu jest takim zadupiem, jeśli chodzi o zawody, psie imprezy. Pomimo tego raz w roku odbywa się coś fajnego, a dokładniej Marsz Azylanta!


Najgorszą część dla nas stanowiło przyłączenie się do maszerującej grupy i zaaklimatyzowanie się w niej. Teena początkowo bardzo się bała i musiałam wziąć ją na ręce.  Później szłyśmy z boku i jakoś to poszło. Później się już nie bała i raźnie przy mnie dreptała. Na miejscu czekała na nas masa atrakcji; różne stoiska, torek agility, kącik z zabawkami na inteligencję dla psów szkoły Qumam, a przede wszystkim mnóstwo psów i ludzi. Wszystko było fajne, jedno tylko mnie denerwowało - za głośna i irytująca muzyka. Skoro dla mnie, człowieka było to bardzo głośne to co musiały słyszeć psy! Masakra.



Poza tym odbyły się pokazy psów do adopcji i psa asystującego. Na innych nie byłam, bo moja matka przez telefon powiedziała tacie mimo moich protestów, że już ma po nas jechać, bo jechaliśmy na działkę. -.- Przez to na imprezie byłam jedynie jakieś 1,5 godziny, a miała trwać 3. Ech...


Najbardziej ucieszył mnie torek agility, na którym chwilkę poćwiczyłyśmy. Przy slalomie smycz mi się plątała, zauważyła to pewna pani z KTOZu i powiedziała mi, że mogę ją odpiąć, bo pies jest we mnie idealnie wpatrzony i nie ucieknie. :) Slalom rzeczywiście szedł nam świetnie, sucza spróbowała też skakania przez hopkę, której ani razu nie strąciła. Tamta pani nas znowu pochwaliła. Tunelu nie spróbowaliśmy, bo Teena pobiegła w stronę mamy, która stała na przy torku. Myślę, że Teena ma duże predyspozycje do tego sportu i próbuję coś wykombinować, żebyśmy mogły jeździć do Odlotowych Psów bądź Hitt Doga.

Macie resztę zdjęć:






















Ogólnie MA upłynął nam bardzo miło, ale tego samego dnia Teena zrobiła sobie coś w łapę i dziwnie ją teraz stawia. U weta w badaniu namacalnym nic nie wyszło, a moja mama twierdzi, że skoro nie kuleje to nic jej nie jest. Nie wiem co myśleć... może to jakoś rozchodzi. Na razie darujemy sobie bieganie i dłuższe spacery, żeby nie przemęczą tej łapy...

1 komentarz:

  1. Pokazy na zdjęciach wyglądają super :) Szkoda, że mam do Krakowa tak daaleko :(

    OdpowiedzUsuń

SPAM typu "fajny blog, post zapraszam do mnie" itd. będzie usuwany.