sobota, 22 listopada 2014

Ruda węszy #1 - Wybieg dla psów.

T e o r i a
W teorii wybiegi dla psów mają być miejscem spotkań właścicieli psów, którzy mogą swych pupili tam bezpiecznie i bezkarnie spuścić, o ile przestrzegają oczywiście regulamin. Takie miejsca są zawsze ogrodzone, na ich terenie znajdują się zazwyczaj ławki i jedna altanka, gdzie ludzie mogą sobie odpocząć, kiedy ich zwierzak bawi się z innymi psiakami.To tyle teorii, czas na praktykę!

P r a k t y k a
Nasze doświadczenia z wybiegami? Chyba już kiedyś wspominałam o tym, że byłyśmy kiedyś na ul. Strzelców (Kraków), ale... tylko przez 20s. Powód? Wielki labrador, który wystrzelił znienacka, strasząc mi psa, a później ledwo mogłyśmy wyjść, bo prawie nas przewrócił i sam by do tego uciekł z wybiegu. Co na to właściciel? Śmiał się. Tak, osoba, która powinna według regulaminu sprawować pełną kontrolę nad psem, stała i patrzyła się jak ten nas prawie taranuje.

Innym wybiegiem, na który od pewnego czasu uwielbiam chodzić jest ten w Parku Krowoderskim. Nie jest on zbyt blisko (według google maps 3,9 km, ale my nie idziemy prostą drogą, nieraz wchodzimy w kręte uliczki i różnie to bywa), najczęściej pół drogi jedziemy autobusem, pół na piechtaka i po drodze zaliczamy też inny park. Jednak czasami jak mam czas to i całą drogę na piechotę przemierzamy. :)
Jednak jeśli już mówimy o samym wybiegu to dla mnie jest świetny. Gdybym miała jeszcze bardziej socjalnego psa byłoby jeszcze lepiej. Na wybiegu są naprawdę różne psy od buldogów francuskich i małych kundelków po duże rasy myśliwskie jak seter irlandzki czy wyżeł weimarski, a raz widziałam też prześlicznego samojeda. Wyglądał jak wielki puchaty miś, ale łobuz z niego niesamowity. Jak raz zabrał nam różowy szarpak to droczył się z właścicielem przez jakieś 15 min i nie chciał wcale oddać. Potem jak pan mi go przyniósł, pies jeszcze przez chwilę za mną chodził z miną "no przecież wiem, że go masz!". Niestety nie wiem dlaczego to miejsce dla Teeny ma złą aurę. Zawsze jak przychodzimy to ona najchętniej by w ogóle tam nie wchodziła. Zwykle wtedy bywamy tak kilka nieco stresujących minut, opuszczamy wybieg, łazimy po PK, wracamy  i jest już wszystko ok, bo zaczynają przybywać wspaniałe psy, które są fantastyczne do socjalki. Zabawa tam jest przednia, jest nawet mały torek, ale jego architekt raczej nie zrozumiał pojęcia "tor przeszkód dla psów" i porobił kilka dziwnych przeszkód, które nie wiadomo do czego służą. Np. slalom jest ok, jeśli uczymy psa metodą tunelową, ale lepszy byłby normalny, a opony są niekorzystnie porozstawiane i zbyt blisko siebie, co bardzo myli psa. Natomiast śliskie(!) belki do skakania są za wysokie i zbyt blisko siebie, więc nawet niezbyt nadawałyby się dla dzieci do zabawy, a co dopiero dla psów.

Jakiś czas temu spotkałyśmy na wybiegu pana ze szczeniakiem pseudo BOSa (sam się do tego przyznał...). Facet bardzo zabawny, po prostu boki zrywać, gdy zaczynał coś gadać, ale pies z całkowicie zrujnowaną psychiką. Kiedy tylko jakiś pies w odległości 3 m popatrzył się na niego, on chciał go przepędzić atakując go z rozbiegu, aby potem skoczyć panu na ręce, do czego został zapewne przyzwyczajony w młodości. Wtedy właśnie zobaczyłam, że w żadnym wypadku nie wolno brać szczeniąt na ręce, gdy się czegoś boją, a pokazać im, że to nie jest straszne, bo potem takie lękliwe 30 kg psa może nas przesadnie bronić i skakać, żeby je wziąć "na rączki".  Bardzo się cieszę, że nigdy tego nie praktykowałam, bo mogłabym mieć teraz to samo. Innego dnia chodząc po parku, też ich spotkałyśmy. Ten pan szedł z BOSem i goldenką na wybieg, a ten pierwszy przejawiał agresję na smyczy. Później na wybiegu Teena wpadła na "genialny" pomysł, żeby się z nim pobawić, więc czaiła się przy nim i jak za nią biegł, to się oddalała od tamtego pana, on wracał, a ona za nim i tak się z nim droczyła. Niech sobie tchórz nie myśli, że taki sześciokilogramowy boss jak ona będzie się go bać. :P

Tymczasem goldenka pochwyciwszy moją piłkę ażurową, zaczęła się... w niej tarzać. I to za każdym razem, gdy udawało jej się tego ażurka pozyskać.

Niefajną sytuacją jaka zapadła mi w pamięć było to, że taka dziewczyna przyszła na wybieg z dwumiesięcznym, prze kochanym szczeniakiem, który się znakomicie bawił z innymi psami i wszystko było w porządku, a tu nagle przychodzi jakiś większy agresywny kundel i rzuca się na ciekawskiego papisia. Biedak został nieźle poturbowany i wyglądało na to, że go coś boli, więc dziewczyna musiała szybko opuścić to miejsce z nim na rękach. Agresor niedługo też poszedł.

N a j c z ę s t s z e  p y t a n i a
Czy wybiegi są w ogóle warte odwiedzenia?
Tak, zdecydowanie. Pies się wybawi jak nigdy, a ty masz szansę pogadać z innymi miłośnikami psowatych.

Czy ludzie sprzątają po swoich psach?
Oficjalnie na wybiegu, do którego chodzę są dozowniki na woreczki na ogrodzeniu i może faktycznie miały jakieś woreczki..., kiedy wybudowali wybieg. Jednak sami psiarze zbierają i jeszcze nigdy nie widziałam tam pozostawionego "upominku".

Jakie psy się nadają?
Wszystkie, które lubią inne psy i nie są agresywne, czy bardzo lękliwe. O ile małe uszczerbki w socjalizacji można właśnie na takich wybiegach naprawić, to dla naprawdę bojących się osobników odwiedzenie takiego miejsca może mieć odwrotne skutki, dlatego najlepiej na początku socjalizować psa w mniej "zapsionych" miejscach, a po dużych postępach pójść na wybieg.

Czy zdarza się dochodzić do bójek na takich wybiegach pomiędzy psami?
Bywa, że przyjdzie jakiś idiota z agresywnym psem, który będzie próbował zaatakować inne albo parka psów, które po prostu się nie lubią, ale jak dotąd nie byłam świadkiem niczego poważniejszego.

Niestety, ale wiem, że są też i gorsze wybiegi, gdzie ogrodzenie lub furtka są uszkodzone, a na ławkach sypiają bezdomni czy pijacy...

Mogę jeszcze dodać, że na takich wybiegach można zdobyć dużo wiedzy na temat zachowania psów i poobserwować najróżniejsze przypadki.

~~~~~~~~
A co u Teeny? Chyba dostała cieczkę, więc na razie z odwiedzenia wybiegu nici.