Niedawno (niedziela) odbyłyśmy fajny spacerek w nowym miejscu. Jest to pewne zaorane pole, gdzie psiaki mają dużo miejsca do biegania. Wprawdzie trzeba iść może z 2,5 km jak nie więcej w jedną stronę, ale czego się nie robi dla psa. Poza tym pogoda była wyśmienita. Nic tylko spacerować!
Do tego spotkaliśmy przewspaniałego psa mojej ulubionej rasy - Jack Russell Terriera. Pies zwał się Jack i pochodzi z hodowli Colosseum. Psisko ogółem przesympatyczne, ale miało sporą nadwagę, która dawała mu się we znaki (w ogóle nie mógł nadążyć za Teeną!). Psy świetnie się bawiły ganiając razem po polach. Jeszcze jak szliśmy to spotkaliśmy JRT uprawiającego z jego właścicielem canicross. Bardzo mnie to cieszy, gdyż za kilka lat planuję psa tej rasy, a do tamtego czasu muszę nazbierać o nich jak najwięcej informacji.
Mogę sobie tylko teraz pluć w brodę, że przycięłam mu łapę. ;(
Tymczasem Teena odbyła swoją pierwszą podróż autobusem w kagańcu. W pierwszą stronę bardzo się trzęsła, ale w drugą było już o niebo lepiej. Początkowo w ogóle nie mogła pogodzić się z dłuższym posiadaniem na pysku namordnika, lecz później chyba nawet o nim zapomniała. Jeszcze kilka przejażdżek i mam zamiar pojechać z nią na wybieg dla psów. W mojej okolicy są dwa, tylko muszę przekonać mamę, żeby najpierw pojechała ze mną i pokazała mi gdzie się wysiada etc. Słyszałam, że jest tam nawet kilka przeszkód do agi i wiele fajnych psów do zabawy. Jeśli naprawdę tak jest to myślę, że będziemy często tam jeździć w weekendy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
SPAM typu "fajny blog, post zapraszam do mnie" itd. będzie usuwany.